poniedziałek, 2 września 2013

sobota, 31 sierpnia 2013

Wałęsa: Sierpień'80 to było największe zwycięstwo w dziejach Polski


W 33. rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych były prezydent złożył kwiaty pod historyczną bramą gdańskiej stoczni.


Oprócz szefa resortu kultury, Bogdana Zdrojewskiego, Wałęsie towarzyszyli minister transportu Sławomir Nowak, marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk oraz prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. - To święto zasłużyło sobie na powagę. To było największe zwycięstwo w dziejach Polski - powiedział prezydent dziennikarzom po złożeniu kwiatów.
Kilka dni wcześniej zaapelował o uznanie 31 sierpnia za święto państwowe. Zapowiedział, że jeśli tak się nie stanie, nie weźmie udziału w przyszłorocznych obchodach. - Jeśli to będzie państwowe święto, to i młodzież się włączy, i stanie się to poważne oraz mniej drażniące - powiedział Wałęsa dodając, że dzięki uznaniu rocznicy za święto jej obchody będą mogły odbywać się "bez podziałów".

Odnosząc się do wypowiedzi związkowców z "S", którzy w ostatnich dniach mówili, iż postulaty z sierpnia 1980 roku do dziś nie zostały zrealizowane, Wałęsa powiedział, że są one "wpisane w programy wyborcze" poszczególnych partii. - Jedna partia ma wszystkie postulaty, a druga nie ma ich w ogóle - dodał prezydent.
Minister Zdrojewski, pytany o opinię na temat uznania 31 sierpnia za święto państwowe, powiedział, że jego zdaniem "święto polskiego robotnika i tego związku zawodowego, który wywalczył nam wolność, jest 31 sierpnia, a nie 1 maja". - Czy będzie szansa na redukcję jednego święta na rzecz drugiego, nie wiem, trzeba szukać większości - powiedział Zdrojewski.
W sobotę przed południem mszą św. w gdańskim kościele św. Brygidy rozpoczęły się główne obchody rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych, organizowane przez Solidarność. W nabożeństwie bierze udział metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź. Po mszy jej uczestnicy przemaszerują ulicami miasta na Plac Solidarności, gdzie zostaną złożone kwiaty.
Rocznicowe obchody zakończy konferencja w Sali BHP Stoczni Gdańskiej, podczas której głos zabiorą m.in. przewodniczący związku Piotr Duda oraz lider Zarządu Regionu Gdańskiego "S" Krzysztof Dośla.

Wybuch na Dworcu Zachodnim. 3 osoby w szpitalu


- Trzy osoby trafiły do szpitala po wybuchu - najprawdopodobniej butli z gazem - na Dworcu Zachodnim w Warszawie. Strażacy opanowali sytuację.

Świadkowie relacjonowali, że do eksplozji butli z gazem doszło w jednym z lokali gastronomicznych. Następnie wybuchł pożar i zaczęły się rozprzestrzeniać kłęby dymu. Trzy osoby uległy podtruciu dymem, zostały przewiezione do szpitala.
Okazało się, że w barze były jeszcze inne butle. Strażacy szybko ugasili ogień i przystąpili do oddymiania hali dworcowej, korytarzy i przejść podziemnych. Na miejscu pracowało 13 zastępów straży pożarnej.
Prezes spółki Polonus, właściciela Dworca Zachodniego, Piotr Grzegorczyk zaznacza, że butli z gazem w tym miejscu nie powinno być. - W naszym regulaminie jest zakaz stosowania butli gazowych i innych tego typu urządzeń - tłumaczy. Grzegorczyk nie potrafi powiedzieć skąd wzięły się butle i czemu wcześniejsze kontrole ich nie ujawniły. Prezes Polonusa zapowiada też, że w związku ze złamaniem zasad przez najemcę spółka złoży wniosek o odszkodowanie.
Miejsce eksplozji zostało zabezpieczone i odgrodzone. Ruch kolejowy i autobusowy odbywa się normalnie.

Eska Rock zapłaci za rasistowskie żary Wojewódzkiego i Figurskiego


Znów porażka sądowa kpiarza Kuby Wojewódzkiego - informuje "Gazeta Wyborcza". Sąd orzekł, że Radio Eska Rock, na którego antenie żartował z ciemnoskórych, musi zapłacić 50 tys. zł kary.

Karę, którą prawomocnie utrzymał Sąd Apelacyjny w Warszawie, nałożyła na radio Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Chodzi o głośną poranną audycję z maja 2011 r., w której Wojewódzki razem z Michałem Figurskim żartowali z ciemnoskórych.
KRRiT uznała, że audycja rozpowszechnia treści rasistowskie. Sąd okręgowy utrzymał karę w 2012 r. Eska się odwoływała, argumentując, że audycja jest satyryczna. Ale w piątek sądowi apelacyjnemu też nie było do śmiechu i wyraził to w gotówce.

czwartek, 29 sierpnia 2013

Wypadek przy remoncie teatru. Dźwig przygniótł mężczyznę



Podczas montażu klimatyzatora na elewacji Teatru Miejskiego w Kaliszu, element dźwigu przygniótł operatora. Mężczyzna w ciężkim stanie trafił do szpitala. Prawdopodobnie opuścił kabinę, by ręcznie wyregulować ramię dźwigu.

Do wypadku doszło około godz. 10 przed budynkiem Teatru Miejskiego przy pl. Bogusławskiego w Kaliszu.
- Mężczyzna został zabrany do szpitala, był przytomny, jednak jego stan jest ciężki - mówi Anna Jaworska-Wojnicz, rzecznik kaliskiej policji.

Ma połamaną miednicę

- Ma wieloodłamowe złamanie miednicy, na pewno będą musieli się nim zająć ortopedzi na bloku operacyjnym. Na razie nie wiadomo nic o urazach narządów wewnętrznych. Więcej będziemy mogli powiedzieć w godzinach popołudniowych - tłumaczy Paweł Gawroński, rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kaliszu.
Dokładne okoliczności wypadku bada policja.





PO wyrzuca radnych i traci większość w Łodzi

Łódzki konflikt pomiędzy frakcjami Cezarego Grabarczyka i Krzysztofa Kwiatkowskiego osiągnął apogeum. Z klubu oraz partii zostało wykluczonych ośmiu radnych uważanych za zwolenników byłego ministra sprawiedliwości. Tym samym PO straciła większość w łódzkiej radzie miasta.


Powodem wykluczenia było złamanie partyjnej dyscypliny nad głosowaniem jednego z punktów porządku obrad środowej sesji rady miasta. Dotyczył on wyboru nowego przewodniczącego rady, który miał zastąpić odwołanego pod koniec czerwca Tomasza Kacprzaka z Platformy Obywatelskiej.
Propozycja ta zaskoczyła samorządowców Platformy, którzy chcieli zdjąć ten punkt z porządku obrad. Jednak ośmiu radnych z klubu PO, kojarzonych z tzw. grupą Krzysztofa Kwiatkowskiego, opowiedziało się przeciw temu. To: Wiesława Zewald, Łukasz Magin, Iwona Boberska, Jacek Borkowski, Joanna Kopcińska, Grażyna Gumińska, Sebastian Tylman i Marta Grzeszczyk.

Wykluczeni z klubu

Tuż po głosowaniu nad tym punktem, przewodniczący klubu PO Mateusz Walasek zwołał zebranie, na którym wykluczono "niepokornych" samorządowców.
W odpowiedzi na ten ruch jeden z wykluczonych radnych na przewodniczącą rady zgłosił Joannę Kopcińską. Ta zgodziła się kandydować. Przyznała, że jest zaskoczona decyzją o wyrzuceniu z klubu, jednak stwierdziła, że rada powinna mieć jak najszybciej przewodniczącego, aby normalnie pracować.
Podczas głosowania nad kandydaturą Kopcińskiej samorządowcy Platformy opuścili więc salę obrad. Za jej wyborem zagłosowali m.in. radni SLD, PiS i "niepokorni" - w sumie 23 osoby.

Wykluczeni zaskoczeni

Po decyzji o wykluczeniu samorządowców z klubu, Platforma Obywatelska straciła większość w łódzkiej radzie miasta. Klub PO ma obecnie 16 radnych, natomiast cała rada liczy 43 osoby.
Nie wiadomo, jak teraz będzie wyglądać współpraca klubu PO z bezpartyjną przewodniczącą rady. Prezydent miasta Hanna Zdanowska (PO) ma jednak nadzieję, że mimo mniejszości w radzie, klub PO będzie dalej skutecznie pracować nad zmianami w mieście.
Wykluczeni radni są zdziwieni decyzją o ich wyrzuceniu. Twierdzą, że działali w interesie mieszkańców Łodzi. - Uważam, że mandat radnego w imieniu PO wykonywałam bardzo rzetelnie, zgodnie z tym co przyrzekałam: uczciwie i na rzecz mieszkańców - powiedziała Wiesława Zewald.
Z kolei szef klubu PO zapewnił, że w partii nie doszło do rozłamu. - To nie rozłam. Po prostu kilku radnych wybrało współpracę z PiS i SLD w imię stanowisk. Nie ma między nimi żadnej łączności programowej, to czysta gra o stanowiska - stwierdził Mateusz Walasek.

"Niepokorni" samorządowcy

O "niepokornych" było głośno już przed kilkoma miesiącami, kiedy to w połowie maja regionalny sąd koleżeński PO ukarał ich za złamanie partyjnej dyscypliny podczas jednego z głosowań na sesji rady. Miesiąc później część z nich zagłosowała za odwołaniem przewodniczącego rady Tomasza Kacprzaka.

Joanna Przetakiewicz była na urodzinach... kotki Karla Lagerfelda! Co jej podarowała?


Karl Lagerfeld ma jedną ukochaną w swoim życiu - kotkę Choupette. Nic dziwnego, że postanowił wyprawić jej huczne urodziny we Francji, gdzie spędza każde lato. Na przyjęcie zaproszona zostałaJoanna Przetakiewicz. Projektantka nie przyszła z pustymi rękami. Podarowała bowiem specjalny komplet ręczników plażowych z jej imieniem i zaproszenie na pokaz La Manii.


Lagerfeld traktuję zwierzę nadzwyczaj dobrze. Kotka jest miłością jego życia. Ma nawet konto na Twitterze. Ciekawe czy Przetakiewcz przekonała guru mody, żeby przyjechał na jej pokaz. Wszystko w... łapkach kotki. Niestety nie udało nam się dowiedzieć czy Choupette podobały się ręczniki. Podobno jest bardzo wybredna :), ale Przetakiewicz przekonuje, że między nią a pupilką projektanta jest już przyjaźń.




Najpierw były Mentosy, teraz mleko. Gdy połączysz je z colą, stanie się coś naprawdę dziwnego

Coca-cola wielokrotnie była wykorzystywana do z goła innych rzeczy niż jej spożywanie. Wkładano do niej zardzewiałe gwoździe, Mentosy, a teraz dodano mleko... Wydaje Wam się, że te dwie ciecze po prostu zmieszają się ze sobą? Otóż nie...

Coca-cola + mleko = ?






środa, 28 sierpnia 2013

Rosja: 12 ton polskiego sera zawróconych z granicy


Jak podała agencja Interfax, transport serów firmy "Polmek" został zatrzymany, gdyż umieszczono na nich fałszywe etykiety.


Rosyjska inspekcja sanitarna Rossielchoznadzor zawróciła z granicy z Obwodem Kaliningradzkim 12 ton sera z Polski. Jak tłumaczy Interfax, sery były wyprodukowane przez firmy, które nie mają prawa sprzedawać swych wyrobów do Rosji. Nazwa producenta nie została też umieszczona w certyfikacie weterynaryjnym. Polskie służby sanitarne nie otrzymały do tej pory oficjalnego zawiadomienia o sprawie. 
Kilka dni temu Federalna Służba Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego Rosji zgłosiła zastrzeżenia do importowanych warzyw i owoców. Według tej instytucji i rosyjskich mediów, od początku roku prawie 4 z 6 tysięcy ton tych towarów o podwyższonej zawartości azotanów pochodziło z Polski. W ubiegłym tygodniu rosyjscy urzędnicy wykryli w partii mięsa sprowadzonego z Polski szpik z hiszpańskiego zakładu, który nie ma prawa dostarczać go do Moskwy. 
Główny Lekarz Weterynarii zapowiedział dodatkowe kontrole, natomiast zdaniem ministra rolnictwa Stanisława Kalemby i sadowników do eksportowanych polskich owoców i warzyw trudno mieć zastrzeżenia.

wtorek, 27 sierpnia 2013

Wyniki finansowe PZU



Zysk netto grupy PZU w II kwartale 2013 roku spadł do 837,3 mln zł z 894,6 mln zł rok wcześniej - podała spółka w komunikacie.

Zysk PZU okazał się lepszy od oczekiwań rynku, który spodziewał się, że wyniesie on 782,2 mln zł.
Oczekiwania dziewięciu biur maklerskich co do wyniku netto za II kwartał wahały się od 639 mln zł do 900 mln zł.
Składka przypisana brutto grupy w II kwartale wyniosła 4069,3 mln zł. Składka okazała się zgodna z oczekiwaniami analityków, którzy liczyli, że wyniesie ona 4076,1 mln zł (w przedziale oczekiwań 4017-4100 mln zł).
Odszkodowania netto wyniosły w drugim kwartale 2013 roku 2728,7 mln zł. Rynek spodziewał się tymczasem odszkodowań na poziomie 2810,3 mln zł w przedziale oczekiwań 2682-2905 mln zł.

BIEC: mozolne ożywienie w naszej gospodarce



Wskaźnik wyprzedzający koniunktury, informujący z wyprzedzeniem o przyszłych tendencjach w gospodarce, w sierpniu nie zmienił istotnie swej wartości w stosunku do poprzedniego miesiąca.

Wskaźnik wyprzedzający koniunktury, informujący z wyprzedzeniem o przyszłych tendencjach w gospodarce, w sierpniu nie zmienił istotnie swej wartości w stosunku do poprzedniego miesiąca. Wzrósł zaledwie o 0,1 punktu. To już drugi miesiąc jego stagnacji, po wyjątkowo silnym wzroście odnotowanym przed trzema miesiącami. 
Według analityków BIEC, obserwowane ostatnio ożywienie gospodarcze, nie będzie podobne ani do tego z 2010 roku, ani do ożywienia po światowej recesji „dotcomów” z przełomu lat 2002/2003. Zasadnicze przyczyny obecnego kryzysu w postaci nadmiernego zadłużenia czołowych gospodarek świata oraz roli banków nie zostały rozwiązane, co istotnie zmniejsza optymizm - podkreślają. 
Zaciągnęliśmy nieco więcej kredytów konsumpcyjnych niż przed miesiącem. Niska inflacja, niższe stopy procentowe i spadające ceny nieruchomości, przy jednoczesnym utrzymaniu dodatniego tempa wzrostu wynagrodzeń, zachęciły prawdopodobnie część klientów do finansowania zakupów kredytem bankowym. 
W ostatnim miesiącu giełda papierów wartościowych nie była atrakcyjnym miejscem inwestowania pieniędzy. Jej podstawowy indeks WIG stracił w ujęciu realnym w ostatnim miesiącu blisko 3 proc.. Sierpniowe dane zapowiadają się nieco lepiej. 
abo

Belgijska TV: skradziony sprzęt w polskiej ambasadzie


Tablet i laptop skradzione w trakcie włamania do prywatnego domu w Brukseli mogą znajdować się w budynku należącym do polskiej ambasady w Belgii - poinformowała w poniedziałek telewizja RTBF. Ambasada zapewnia, że jest gotowa do współpracy z policją.


Materiał o skradzionym sprzęcie, który może znajdować się na terenie polskiej placówki dyplomatycznej, pierwszy kanał belgijskiej telewizji zamieścił w głównym, wieczornym wydaniu programu informacyjnego.
Mieszkająca w Brukseli para, Kenny i Elke, do której domu włamano się w zeszłym tygodniu, twierdzi, że za pomocą systemu geolokalizacji ustaliła miejsce, gdzie znajdują się zabrane przez włamywaczy tablet oraz przenośny komputer. Pod wskazanym przez sygnał GPS adresem mieści się jednak wydział promocji handlu i inwestycji polskiej ambasady w Królestwie Belgii. A to oznacza, że policja nie ma prawa wejść na teren placówki, a tym bardziej jej przeszukać.
Kenny i Elke przyznają, że skradzione komputery mają dla nich nie tylko wartość materialną, bo zapisali na nich tysiące zdjęć trojga swoich dzieci. Z prośbą o pomoc w odnalezieniu sprzętu zwrócili się do belgijskiego ministerstwa spraw zagranicznych, które skontaktowało się z polską ambasadą. 
Ambasada zapewniła w poniedziałek wieczorem, że jest w stałym kontakcie z ministerstwem spraw zagranicznych Królestwa Belgii oraz że będzie w pełni współpracowała z belgijską policją. Jeśli będzie to konieczne, policjanci uzyskają dostęp do budynku.
Jak podkreślił rzecznik belgijskiego MSZ Joren Vandeweyer, nie ma całkowitej pewności, że skradziony sprzęt znajduje się na terenie polskiej ambasady, a nie w budynkach obok. – Sygnał GPS nie jest bardzo precyzyjny i wskazuje raczej otoczenie polskiej placówki dyplomatycznej – zaznaczył rzecznik, cytowany przez agencję Belga.

Ona jest biologicznie mężczyzną, on kobietą. Właśnie się zaręczyli

On urodził się jako dziewczynka o imieniu Samantha, ona przyszła na świat jako chłopiec. W okresie dojrzewania poczuli, że coś jest nie tak. Zaczęli powoli zmieniać swój wygląd. Louis zaczął upodabniać się do mężczyzny, Jamie do kobiety. Żyją jako transseksualiści, ale już niedługo przejdą operację zmiany płci. Poznajcie historię tej niesamowitej pary, która twierdzi, że opowiadając o swojej miłości zmienia świat.

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Siwiec: UE nie zakończy w cudowny sposób wojny w Syrii


Europoseł Marek Siwiec przyznaje, że Unia Europejska na tę chwilę oferuje Syrii "dobre słowa, z których pokoju nie będzie".



- Oczekiwanie, że Unia Europejska w cudowny sposób przyczyni się do tego, że wojna w Syrii się zakończy jest naiwne - mówi gość radiowej Trójki poseł z komisji spraw zagranicznych Parlamentu EuropejskiegoMarek Siwiec (Europa Plus). Zdaniem europosła syryjskiego konfliktu nie da się rozwiązać metodą militarną, a nawet jeśli, to UE nie dysponuje wojskiem, czy bronią potrzebną do realizacji takiej opcji. GośćBeaty Michniewicz przyznaje, że Unia na tę chwilę oferuje Syrii jedynie "dobre słowa, z których pokoju nie będzie". Podkreśla jednak, że nie jest tak, że Wspólnota nie robi nic. - UE przeznaczyła już prawie miliard euro ze swojego funduszu na pomoc humanitarną - zaznacza.
Zdanie Siwca podziela jego kolega z komisji spraw zagranicznych Krzysztof Lisek (PO). Gość audycji"Euranet/Puls Europy" mówi, że w unijnych traktatach można znaleźć zapisy o wspólnej polityce zagranicznej, a nawet obronnej. - Czyli teoretycznie powinniśmy być zdolni jako UE do przeprowadzenia operacji militarnych. Natomiast prawda jest taka, że nie jesteśmy - twierdzi. W jego ocenie Unia nie podejmie się operacji militarnej w Syrii, będzie za to rozwijała program pomocy humanitarnej dla tego kraju. Zdaniem gościa radiowej Trójki, jeśli Waszyngton podejmie działania o charakterze militarnym, "UE powinna pomóc nie tylko oświadczeniami".

Syryjska opozycja oskarżyła w zeszłym tygodniu siły reżimu prezydenta Baszara el-Assada o użycie na przedmieściach Damaszku gazu bojowego i spowodowanie śmierci setek ludzi. Reżim stanowczo zaprzeczył oskarżeniom. Doniesienia o możliwym użyciu broni chemicznej ożywiły jednak debatę na Zachodzie na temat ewentualnej interwencji zbrojnej. Władze Syrii zgodziły się w niedzielę dopuścić inspektorów ONZ na miejsce domniemanego ataku. Specjaliści już rozpoczęli prace w Damaszku.

We Wrocławiu uhonorowano Annę Walentynowicz

Wrocławski skwer u zbiegu ulic Sienkiewicza i Nowowiejskiej od poniedziałku nosi imię legendarnej związkowej działaczki Anny Walentynowicz.

Dzień nadania imienia skwerowi nie jest przypadkowy - 26 sierpnia rozpoczął się w zajezdni wrocławskiego MPK strajk solidarnościowy ze stoczniowcami w Gdańsku. 
- To właśnie Walentynowicz zawdzięczamy, że mieliśmy jeszcze szansę strajkować, bo to przede wszystkim ona z innymi koleżankami 10 dni wcześniej podsyciła strajk w gdańskiej stoczni, gdzie zdecydowano już o zakończeniu protestu. Bez Ani nie byłoby ani Solidarności, ani wolnej Polski. Dlatego tak nam zależało, aby uczcić jej pamięć właśnie w ten sposób - powiedział podczas uroczystości przewodniczący zarządu regionu NSZZ "Solidarność" Dolny Śląsk Kazimierz Kimso. 

Skwer również wybrano nieprzypadkowo. Działaczom dolnośląskiego związku zależało, by Walentynowicz patronowała miejscu, gdzie znajduje się figura Matki Boskiej Niepokalanej. 
- Podczas II wojny światowej w tym miejscu pod drzewem, gestapo rozstrzeliwało Niemców, którzy sprzeciwiali się niszczeniu miasta. Tych niepokornych i niegodzących się na złe traktowanie innych ludzi, tych sprzeciwiających się niesprawiedliwości. Walentynowicz także walczyła o sprawiedliwość i ludzką godność - powiedział ksiądz Jan Opala z parafii Świętego Wawrzyńca, w której działa duszpasterstwo akademickie "Wawrzyny". 

To drugie takie miejsce w Polsce
Gościem uroczystości był wnuk patronki Piotr Walentynowicz, który w imieniu całej rodziny podziękował działaczom związkowym, władzom miasta i wrocławskiej społeczności za pamięć o Annie Walentynowicz. Jak podkreślił, wrocławski skwer to dopiero drugie miejsce upamiętnienia czołowej działaczki "Solidarności". Od 2011 roku jej imię nosi też rondo w Gdyni. 
- Moja babcia miała ciężkie życie, które po przełomie w 1989 r. wcale się nie poprawiło. Wiele osób ją niszczyło, oczerniało, zarzucało bzdury, bo wiedzieli, że babcia jest bezkompromisowa. Babcia jest atakowana nawet po swej tragicznej śmierci, dlatego dla naszej rodziny to takie ważne, że we Wrocławiu nazwaliście jej imieniem ten piękny skwer. Dziękujemy za tę pamięć - powiedział.

Anna Walentynowicz urodziła się w 1929 roku w Równem. Zginęła w katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010 roku. Była suwnicową w gdańskiej stoczni i współzałożycielką związków zawodowych. Internowana w stanie wojennym, szykanowana przez służbę bezpieczeństwa (w 2006 roku IPN ujawnił, że była inwigilowana przez ponad stu funkcjonariuszy SB). Odmawiała przyjęcia wielu nagród i odznaczeń, często krytykowała efekty przemian politycznych i społecznych, które zaszły w Polsce po 1989 roku. 
Poniedziałkowa uroczystość rozpoczęła tegoroczne odchody 33. rocznicy powstania Solidarności na Dolnym Śląsku, które będą trwały od 26 sierpnia do 7 września. W planach jest m.in. koncert Gorana Bregovicia, pokaz laserowy oraz Bieg Solidarności.

Odbiorą dziadkom 5-latka? Rzecznik Praw Dziecka interweniuje

- Chłopiec ma dom, kochających opiekunów i należy chronić jego dobro - powiedział rzecznik praw dziecka Marek Michalak.

Marek Michalak zdecydował w poniedziałek o przystąpieniu do postępowania w sprawie 5-latka z Kokorzyc (Dolny Śląsk), który może zostać odebrany dziadkom będącym jego rodziną zastępczą. - Podpisałem przystąpienie do toczącego się przed sądem postępowania. Pozyskane w tej sprawie informacje nie przekonują mnie, że dziecku należy zmieniać środowisko - powiedział rzecznik.
Według mediów, które poinformowały o sprawie, 5-latek może zostać odebrany dziadkom, ponieważ są zastrzeżenia do systemu jego odżywania - zdaniem kuratorki rodziny chłopiec waży zbyt dużo. Jak podało TVN24, w piśmie, które otrzymała rodzina, napisano, że "babcia wykazuje wobec dziecka skłonności nadopiekuńcze, które czasami przybierają niewłaściwe formy tzn. utrudniają mu naukę i samodzielność".
Sąd Rejonowy w Środzie Śląskiej wszczął postępowanie z urzędu o zmianie postanowienia w zakresie rodziny zastępczej. Niewłaściwe odżywianie chłopca jest jednym z zarzutów kuratorki, która poinformowała także sąd, iż dziadkowie chłopca nie chcą współpracować z asystentem rodziny, gminnym ośrodkiem pomocy społecznej i centrum pomocy rodzinie, nie realizują też zaleceń lekarzy.
Rodziny bronią opiekujący się nią pracownicy Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. Także rzecznik zwrócił uwagę, że pracownicy socjalni nie potwierdzają konieczności rozwiązania rodziny zastępczej, wręcz przeciwnie, informują, że rodzina jest otoczona pomocą i wsparciem. 
Podkreślił przy tym, że dziecko już raz "straciło grunt pod nogami", gdy zostało odebrane rodzicom. - Jeśli dziadkowie gdzieś nie wypełniają właściwe swojej roli, to należy ich wspomóc, podjąć takie działania, które pozwolą im sprawować bardziej profesjonalną opiekę nad dzieckiem, a nie grozić zabraniem go - powiedział RPD.
Pierwsza rozprawa w tej sprawie została zaplanowana na 18 września. Michalak zapewnił, że na pewno będą na niej przedstawiciele jego biura.

Tymański tłumaczy się z nieskromnego imienia swojego synka: Jak jechać, to na całego

Rodzice marzą o tym, żeby ich dzieci były wyjątkowe. Tymon Tymański poszedł o krok dalej i nadał swojemu synowi wyjątkowe imię. Dlaczego?

niedziela, 25 sierpnia 2013

Tyson na życiowym zakręcie. "Nie chcę umrzeć, jestem na skraju śmierci"

Były mistrz bokserski wagi ciężkiej Mike Tyson twierdzi, że jest na skraju śmierci z powodu uzależnienia od narkotyków i alkoholu. - Okłamywałem wszystkich żeby myśleli, że byłem trzeźwy - stwierdził legendarny Tyson zwany "Bestią".

- Chcę żyć moim trzeźwym życiem, nie chcę umrzeć. Jestem na skraju śmierci,bo jestem "złośliwym"alkoholikiem - powiedział Tyson w wywiadzie dla telewizji ESPN.

47-letni Tyson obecnie angażuje się w działalność promotorską. Jego grupa przyjęła nazwę Tyson Iron Mike Productions. W piątek zaliczył nawet debiut w nowej roli, a jego podopieczny Argenis Mendez z Domikany zremisował w Veronie (stan Nowy Jork) pojedynek z Arashem Usmanee z Afganistanu.
- Czasami jestem złym człowiekiem. Zrobiłem wiele złych rzeczy, ale chciałbym żeby zostały mi one wybaczone - przyznał "Żelazny Mike" na konferencji prasowej.

Sześć "trzeźwych" dni

- Chcę zmienić swoje życie, chcę żyć inaczej niż teraz - zapewnił.
Tyson przyznał, że wciąż jest uzależniony, ale ma nadzieję, że uda mu się wyjść z nałogu.
- Nie piłem i nie ćpałem przez sześć ostatnich dni. Dla mnie to jest cud - wyjawił były pięściarz.
I zakończył: Okłamywałem wszystkich żeby myśleli, że byłem trzeźwy, ale nie byłem. To jest mój szósty dzień bez alkoholu i narkotyków. Już nigdy nie pozwolę sobie na żadne używki.

piątek, 23 sierpnia 2013

Żona Cezarego Pazury nie wierzy, że to były seks taśmy: Przestańcie spekulować


Cezary Pazura i jego żona Edyta bez wątpienia przechodzą ciężki okres. Znany aktor szantażowany był na przełomie 2010 i 2011 roku przez niejakiego Tomasza J., któremu miał zapłacić 8 tys. złotych za kompromitujące taśmy. Pazura myślał, że jego kłopoty się skończyły, ale szantażysta miał kopię i w tym roku wystawił taśmę na sprzedaż. (Zobacz: Cezary Pazura o szantażyście: Jestem ofiarą, a nie przyczyną zaistniałej sytuacji).
Dla ćwierć wieku młodszej Edyty to musiał być szok. Nie wiedziała nic o nagraniach, a teraz spekuluje się, że były to seks taśmy. Młoda żona Cezarego wierzy jednak w wierność męża i oświadcza, że to na pewno nie były tego typu nagrania.

  • Pragnę oświadczyć, że nieprawdą jest, iż oskarżony miał być w posiadaniu nagrania, o którym mowa - napisała żona Cezarego, o czym informuje Se.pl. - Śledztwo trwa, a wszelkie tego typu spekulacje godzą w wizerunek Cezarego Pazury - dodała.


Szantażystę Pazury złapał detektyw Rutkowski. Tomasz J. oddany został w ręce policji, a później prokuratury. Ta jednak nie mogła na razie nic zrobić, oprócz oskarżenia 33-latka.

  • Tomasz J. dostał dozór policyjny i ma dwa razy w tygodniu stawiać się na komendzie na Woli. Do tego ma zakaz zbliżania się i kontaktowania z pokrzywdzonym. Usłyszał zarzut zmuszania do określonego zachowania, który jest zagrożony karą do 3 lat więzienia - cytuje Se.pl
Miejmy nadzieję, że gehenna państwa Pazurów nie długo się skończy, a szantażysta nie będzie już nękał aktora.

Magda Gessler: Nie jestem chamska, moim grzechem jest to, że mówię prawdę



Magda Gessler to nie tylko surowy krytyk kulinarny, ale także osoba z ogromnym temperamentem językowym. Często dawała mu ujście w swoich "Kuchennych rewolucjach", gdy poziom prezentowany przez wizytowany lokal spadał poniżej akceptowalnych przez Gessler standardów. W rozmowie z "Gwiazdami" tłumaczy się ze swojego niewyparzonego języka:
  • To nieprawda, że jestem chamska. Jestem z bardzo dobrej, kulturalnej rodziny. Moim jedynym grzechem jest to, że mówię prawdę. I być może właśnie to niektórym wydaje się chamstwem.



Na początku czerwca  Gessler podobno trafiła na dywanik do dyrektora programowego TVN, Edwarda Miszczaka.

Jak umieć się dobrze wystylizować?

Jak umieć się dobrze wystylizować? Czy jest to możliwe przy ograniczonym budżecie?
 
Większość z nas chce wyglądać trendy i iść modowo z duchem czasu. Często jednak okazuje się, że wymarzona sukienka, spodnie, buty kosztują po prostu za dużo i najzwyczajniej w świecie nie mieszczą się w naszym skąpym budżecie. Możemy wtedy wściekać się, dlaczego nas nie stać na to, co przecież powinno być w naszym zasięgu, albo też trochę pogłówkować i znaleźć alternatywę.Jeśli jesteś w miarę zaradna, możesz spróbować swojego szczęścia w second-handach. 

Wiadomo też, że dla wielu jest to opcja, która nie wchodzi w rachubę i nigdy nie założyliby ubrań noszonych przez inną osobę.. Bez obaw, ubrania, z którymi mamy tam do czynienia są dokładnie odkażane I segregowane. Możemy być pewni, że to co kupujemy jest czyste. Na tzw. „ciuchach” można tanio kupić rzeczy najlepszych światowych firm, czasem również od znanych projektantów, i to za naprawdę niewygórowaną cenę.

Trzeba, rzecz jasna, wiedzieć, kiedy się pojawić i o której godzinie, mieć zaprzyjaźnione sprzedawczynie, które ewentualnie nam coś lepszego odłożą i najlepiej nie ograniczać się do jednego miejsca, tylko zatroszczyć się o kilka alternatyw, w których będziesz spokojnie polować na okazje.
 
Kolejnym wyjściem są przeceny.
 Podczas letnich oraz zimowych przecen dochodzących nawet do 70% można nabyć ulubioną rzecz po skandalicznie niskiej cenie. Oczywiście trzeba dokładnie wiedzieć, kiedy ruszają przeceny, czy towar będzie dodatkowo przeceniany, a poza tym musimy wiedzieć, że nie tylko my polujemy na wyprzedaże. Kto pierwszy ten lepszy.

Jeżeli jednak kompletnie nie masz ochoty na łażenie po sklepach, zawsze zostają ci sklepy internetowe. Tam często możesz trafić fenomenalne rabaty. Warto wybierać zaufane strony. Doskonałe ceny i przednią jakość możesz znaleźć tu. Zawsze wybieraj zaufane serwisy i nie daj się nabrać – internet roi się od naciągaczy.

czwartek, 22 sierpnia 2013

Strony czatowe

Facebook-myślę,że każdy o nim słyszał ;)
Nasza Klasa-mniej popularne od facebook'a :)
Fotka-Serwis przeznaczony do czatowania wideo :D
Czatek-Serwis wyłącznie do czatowania :)
Spikeria-Czat i rozmowy wideo :D
Webczat-Po prostu czat ;D


                            Dzięki za czytanie, komentujcie ;D

środa, 21 sierpnia 2013

Wielkie otwarcie bloga

                                               
                                     WITAMY CZYTELNIKÓW BLOGA FOTKI I TOTKI