Były mistrz bokserski wagi ciężkiej Mike Tyson twierdzi, że jest na skraju śmierci z powodu uzależnienia od narkotyków i alkoholu. - Okłamywałem wszystkich żeby myśleli, że byłem trzeźwy - stwierdził legendarny Tyson zwany "Bestią".
- Chcę żyć moim trzeźwym życiem, nie chcę umrzeć. Jestem na skraju śmierci,bo jestem "złośliwym"alkoholikiem - powiedział Tyson w wywiadzie dla telewizji ESPN.
47-letni Tyson obecnie angażuje się w działalność promotorską. Jego grupa przyjęła nazwę Tyson Iron Mike Productions. W piątek zaliczył nawet debiut w nowej roli, a jego podopieczny Argenis Mendez z Domikany zremisował w Veronie (stan Nowy Jork) pojedynek z Arashem Usmanee z Afganistanu.
- Czasami jestem złym człowiekiem. Zrobiłem wiele złych rzeczy, ale chciałbym żeby zostały mi one wybaczone - przyznał "Żelazny Mike" na konferencji prasowej.
Sześć "trzeźwych" dni
- Chcę zmienić swoje życie, chcę żyć inaczej niż teraz - zapewnił.
Tyson przyznał, że wciąż jest uzależniony, ale ma nadzieję, że uda mu się wyjść z nałogu.
- Nie piłem i nie ćpałem przez sześć ostatnich dni. Dla mnie to jest cud - wyjawił były pięściarz.
I zakończył: Okłamywałem wszystkich żeby myśleli, że byłem trzeźwy, ale nie byłem. To jest mój szósty dzień bez alkoholu i narkotyków. Już nigdy nie pozwolę sobie na żadne używki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz